Trwa kanonada krytyki Kościoła Katolickiego.
Teraz jej wyrazem są informacje wielkich telewizji o pozwach składanych do sądów różnych państw przeciwko papieżowi, który „nie zrobił tyle ile mógł by zapobiegać aktom pedofilii w Kościele.”
A dlaczego nie przeciwko prokuratorom i policjom swych państw, które odpowiedzialne są na ich terenie za schwytanie i oskarżenie sprawców przestępstw?
Trudno mieć pretensje do ojca lub spowiednika domniemanego sprawcy, że nie zadziałali lepiej od policji.
Tymczasem w Warszawie sąd skazał biskupa za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Sąd, a nie papież. No właśnie. I po sprawie.
Oczywiście przypadki pedofilii w Kościele są złem, ale jego krytyka nie sięga istoty rzeczy.
W przypadkach w których służby sprawiedliwości wiedzą o przestępstwie a nie interweniują , odpowiedzialność za to spada na nie, a nie przestępcę i jego bliskich. (Wiele jest państw politycznej poprawności, których służby mogą zbierać materiały do szantażu ideologicznego, niekiedy stosując również prowokacje.)
Kierowanie nienawiści przeciwko papieżowi i biskupom odwraca uwagę od ludzi odpowiedzialnych, ich motywacji i metod.
Andrzej Dobrowolski
P.S. O tym, że w Kościele jest statystycznie znacznie mniej pedofilów niż gdzie indziej - już pisaliśmy.